Generalnie w tym projekcie wszystko jest pod górkę

Aż czasami trudno uwierzyć, ile dziwnych przeciwności trzeba przeskoczyć, żeby tak prosty - jak by się wydawało - projekt pociągnąć dalej do przodu. Nie jest to moja pierwsza rozdzielnica okapturzona typu S w tym konkretnym warsztacie. Mam tam jeszcze trzy inne wcześniejsze, ale tutaj chciałem, żeby faktycznie wszystko było na tip top.
Pierwsza kwestia, to przygotowanie samych skrzynek. Zazwyczaj są na prawdę w opłakanym stanie. Co prawda nie robiłem żadnej relacji przy czyszczeniu, ale chyba kiedyś się pokuszę i to pokażę. To jest najbardziej upierdliwe i czasochłonne zajęcie w tym wszystkim. Nie dość, że trzeba się dosłownie przekuć przez tonę starej farby i ogrom rudej, to jeszcze często te skrzynki trzeba dodatkowo spawać. Tutaj w tym konkretnym przypadku może tego nie widać, ale drzwiczki miały uwalony jeden zawias. Sam sobie go odłupałem. No więc już po całym tym zamieszaniu z czyszczeniem nie było wyjścia tylko to pospawać. I tutaj po raz pierwszy polutowałem to na twardo tigiem spoiwem CuSi3. Widać to trochę na zdjęciach, że podstawa jednego z zawiasów nie jest już tak prosta jak by mogła być :)
Druga kwestia, skrzynki to małe piwo, te jeszcze można jakoś zdobyć. Gorzej jest z akcesoriami. Wiecznie brakuje klapek bocznych, które jak już są to zazwyczaj przewiercone na milion sposobów. Na tych bocznych spawania tak nie widać, ale na czołowych trzeba się mocno postarać żeby nie było śladu. No i znowu czyszczenie, spawanie - itp. To już mam opracowane. Każda moja rozdzielnia ma komplet klapek takich jakie sobie tam wymarzyłem. Kolejna kwestia, to uszczelki między skrzynkami i tutaj już nie ma zmiłuj. Albo używamy tego co jest, a to czasami przychodzi w stanie opłakanym, albo kupujemy gumę z rolki i tniemy ręcznie nowe uszczelki. Tego do tej pory nie chciało mi się zrobić, bo rolka gumy EPDM o grubości 3mm to koszt ponad 1000zł. Zatem trzeba sobie radzić jakoś inaczej. No i tutaj w tym konkretnym przypadku użyłem sznuru butylowego. Sprawdza się jak na razie doskonale.





Trzeba kwestia. Wkłady do rozdzielnic. Jeśli myślisz, że kwestię zewnętrzna jest upierdliwa, to poczekaj na środek. Tam dopiero jest tragedia. Same skrzynki, klapki itp dają jakieś pole do pracy. Panele wewnętrzne niestety nie. Bo zazwyczaj są po prostu zniszczone do tego stopnia, że nie da się ich użyć w takiej postaci. No i co w takim przypadki? Ano nic, trzeba sobie te panele zrobić. W oryginale jest to blacha ocynkowana o grubości 1mm, no to kupiłem kilka arkuszy blachy 1250x2500x1mm i zacząłem te panele robić od podstaw. Tylko w tym przypadku raczej kierowałem już użytecznością a nie całkowitym odwzorowaniem tego, co można oryginalnie w takich skrzynkach znaleźć. Dla tego min instaluję na nich szyny TH35, żeby można było prościej osprzęt zainstalować w środku. Tutaj niestety pojawia się inny problem. Te skrzynki są na współczesne wymogi strasznie ciasne.





Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, brakuje do tego odpowiednich narzędzi, czy też zwykłych umiejętności. Dość powiedzieć, że trochę czasu zajęło aż te panele zaczęły wychodzić tak sensownie
