Ja aktualnie mam psa i rybki. Odkąd pamiętam to w domu najwyżej z kilkumiesięcznymi przerwami były rybki. Najbardziej lubię skalary i żyworodne. A kota kiedyś miałem, nazywał się Łatek. To był niezły łowczy, raz jak kury od sąsiadki wlazły na plac, to jedna z nich cudem uszła z życiem. Był również postrachem okolicznych psów-nawet amstaf jednego z sąsiadów miał przed tym kotem respekt. Jak byłem mały to w domu był Sprytek. Dziadek go kiedyś znalazł wałęsającego się po wysypisku śmieci, podjechał tam swoim Maluchem i cap kota do pudła. Ten kot to był wyjątkowo inteligentny egzemplarz. Był nauczony, że drobiu nie wolno łapać, natomiast wszelkie inne ptactwo obowiązkowo. W ogóle bardzo lubię koty, ale że w moim domu jest jakby demokracja i są 3 głosy przeciw to nie ma aktualnie żadnego. Ale jak wrócę na stare śmieci to jakiegoś będę miał. A najlepszy pies jaki był w moim domu, niestety zanim przyszedłem na świat to był bokser Badi. Jako że ludzie regularnie kradli kury z prowadzonego przez dziadków gospodarstwa to do ochrony został zakupiony na będzińskim targu najbardziej agresywny pies jaki był. 5 kilometrów przeszedł na 2 nogach

.
BTW to pamiętam jeszcze jak dziadek z babcią prowadzili gospodarstwo rolne i dziadek zabrał mnie kiedyś do chlewa, gdzie obserwowałem jak się rodzą wieprzki. Zanim przyszedłem na świat to nawet owce były, jest dziś jeszcze po nich kilka "pamiątek" pełniących funkcję dywaników.