
Zasada jest prosta: w ustalone godziny licznik liczy kWh wg normalnej taryfy, ale w inne ustalone godziny (np. między 22:00 a 6:00 liczy dużo tańszą taryfę zużycia prądu) Elektromagnes przełączał po prostu inne kółka zębate na licznik (zmiana prędkości - gdzieś miałem nawet te zębatki z rozebranego licznika)
Stosowaliśmy to do ogrzewania prądem mieszkania - miałem taki piec, wielkości małej lodówki, w środku były w grzałki po ok. 1,5 kW każda, otoczone były cegłami szamotowymi. Piec się rozgrzewał na "tanim" prądzie i także juz grzał, a gdy licznik wyłączał trańszą taryfę na normalną, w tym piecu, od dołu, włączał się taki mały wentylator, który jeszcze przez parę godzin wydmuchiwał na mieszkanie gorąco zgromadzone w owych cegłach szamotowych. Sprytnie, nie?
Ale dziś się chyba już takich wynalazków nie stosuje ?

Ta 2-ga, tańsza taryfa działała także krótko po południu, więc wtedy się właczało pralkę albo prasowanie
Te zegary były bardzo awaryjne, myliły czas, więc zanim by przyszedł ktoś z elektrowni żeby skorygować czas, tośmy sami czasem go przestawiali (plomba tam była założona przez fachowców na skrzynkę, w której był licznik, na tzw. "słowo honoru")
