Dla mnie to temat rzeka, zwłaszcza jeśli chodzi o zużywanie się i działanie
Ogółem zużywanie się elektrod świetlówek polega na procesie parowania emitera, którym żarniki są pokryte. Paruje on nie chaotycznie, ale stopniowo - skrętka jakby powoli się wypala od jednego jej końca do drugiego. Widać to zwłaszcza w układach z dławikiem. Do czasu, gdy na danym fragmencie jest emiter, stanowi on pewną blokadę dla zakończenia łuku elektrycznego pomiędzy oboma elektrodami. Czyli rozjarzony jest tylko dany fragment żarnika, stopniowo przez okres trwałości coraz większy jego odcinek. Gdy taką świetlówkę się przekręci, to wtedy jeszcze od drugiej strony będzie znów działać "jak nowa". Aż do czasu, w którym nastąpi jakby przejście pomiędzy oboma końcami tego żarnika (emiter odparuje już na całości), to wtedy zakończenie łuku elektrycznego zaczyna przemieszczać się po całym żarniku ("jakby szukać sobie miejsca") i wtedy świetlówka raz przygasa, raz żarnik na chwilę jej się rozżarza, albo znów działa przez chwilę bez problemów. W końcu jednak dojdzie do sytuacji, że łuk elektryczny rozpłynie się na całość takiego żarnika i wtedy albo w szybkim czasie dojdzie do jego przerwania i zupełnego stopienia, albo osłabnie nagle emisyjność od tej elektrody (w układzie nie zawierającym szeregowych kondensatorów będzie widoczny efekt prostownikowy jeśli druga elektroda jest sprawna). Tak ogólnie wygląda zużywanie się elektrod świetlówek.
Świetlówki można jeszcze pobudzić, stukając w nią (przerwany żarnik często z powrotem się łączy), albo zwierając przerwaną elektrodę (ma to znaczenie głównie w układach z zapłonnikiem). Gdy jednak skrętka świetlówki się przerwie i z pozoru lampa wygląda, jakby nie działała już wcale, okazuje się, że tli się nadal pomiędzy przerwanymi częściami elektrody bardzo blado. Wtedy w obrębie samej elektrody powstają dwa bieguny pomiędzy którymi następują wyładowania, są one jednak o bardzo małym prądzie, ponieważ ograniczone oporem, jaki wnosi neonówka zapłonnika. Robiąc jednak zwarcie na zapłonniku, wyładowania te będą miały znacznie większą moc i wówczas bardzo często rurę można w ten sposób odpalić. Gdy w obrębie przerwanej skrętki nawiąże się mocne wyładowanie (że i drugi żarnik się zaświeci), to wystarczy wyjąć zwarty zapłonnik i świetlówka będzie działać. Jeżeli na przerwanym żarniku jest jeszcze trochę więcej emitera (przerwanie nastąpiło np. przez nieostrożne traktowanie świetlówki), to mocne wyładowania w obrębie przerwanego żarnika mogą następować bardzo łatwo, nawet przy zastosowaniu zapłonnika 4-22w. Czyli na owym zapłonniku niektóre takie świetlówki mogą samoistnie odpalić (z większym opóźnieniem), także po przerwaniu żarnika
Gdy świetlówkę, która zaczęła migać się przeciąży, to często zaczyna ona z powrotem zupełnie poprawnie świecić (do czasu oczywiście)

Podobnie, gdy naturalnie migającej świetlówce przerwie się żarnik - też często zaczyna ona wówczas przez jakiś czas działać lepiej ponieważ po przerwaniu powierzchnia resztek żarnika jest mniejsza, a zatem silniej się nagrzewa i łatwiej emituje elektrony. Jeśli jednak ta powierzchnia jest już bardzo mała, np. gdy został sam drut wsporczy bez żarnika, to prąd pracy sprawi, że natychmiast stopi się on do postaci małej kulki.
Prąd pracy świetlówek można "na oko" określić, słuchając dźwięków, jakie wydaje dławik. W przypadku zastosowania kondensatora jako ogranicznika, przy zbytnim prądzie pracy traci on swoje zdolności do wygładzania przebiegów (pojawia się okresowe migotanie zużytej świetlówki i brzęczenie).
Dość znaczącą cechą jest także efekt pogarszania się jakości gazów wyładowczych, za sprawą ubytku rtęci z przestrzeni wyładowczej. Nie jest to rozszczelnienie, ale po prostu szkło sodowe, z którego wykonane są świetlówki ma możliwość absorbowania rtęci z przestrzeni wyładowczej, szczególnie pod wpływem działania wysokiej temperatury. Świetlówki z tym defektem świecą tylko blado na różowo, ponieważ wyładowania zachodzą w argonie. Jeżeli mała ilość rtęci jeszcze pozostała, to barwa będzie miała lekki odcień naturalnej barwy danej świetlówki.
Może się jednak także zdarzyć, że za sprawą mikro nieszczelności, albo złego odpompowania gazów, świetlówka będzie tylko migać i nie bedzie chciała odpalać, ale nie z winy elektrod (jak np. na filmikach tej Razno 20w). Wtedy jednak jej barwa będzie naturalna...
Opisywane cechy tyczą się także świetlówek T12, więc myślę, że zostałem w temacie
