Zapłonniki bimetalowe to też takie mini lampki wyładowcze

Niekoniecznie neonówki, bo może być tam inny gaz. Jeżeli powiększa się zwłoka i oczekiwanie na zapłon, to oznacza, że dużo metalu ze styków (czyli elektrod) u nich odparowało, przez co parujący metal wychwytuje cząsteczki gazów i maleje ich ciśnienie. W niektórych neonówkach celowo pompuje się gazu z nadmiarem. Wzrasta wtedy napięcie zapłonu i przy zwykłym napięciu zasilania gaz słabiej jest jonizowany, przez co maleje jego temperatura i wolniej styki się nagrzewają. Aż do czasu, gdy tli się tylko lekko i tak zostaje.
Osobiście spotkałem jednak także zapłonniki, w których neonówka zużyła się w taki sposób, że zaczynała ogromnie się grzać, wręcz obudowa zaczynała się topić. Jednak styki nie sklejały się. Ta neonówka zaczynała wtedy wprowadzać do układu (za sprawą tej temperatury) wyładowania o takiej wartości prądowej, że żarniki świetlówki zaczynały lekko się żarzyć

Wszystko kończyło się ostatecznie termicznym rozszczelnieniem neonówki, albo stopniowo temperatura malała i potem ta neonóweczka świeciła dalej, ale już bez takich efektów. Dodam, że to zjawisko spotykałem najczęściej u zapłonników Philips 4-65w, u tych nieco starszych serii, z prostą obudową (produkcja do początku XXI wieku). Raz spotkałem też ową sytuację u świetlówki PL-S 9w prod. chińskiej, która wcześniej migała z tydzień, a także raz znalazłem zapłonnik firmy Zext (4-65w), który tak działał.