Ja z kolei znam miejsce, gdzie latarń poza jedną, nie było. Chodzi o fragment Niesulickiej, skrzyżowanie z Ludwicką. Ludwicka była bez niczego, tylko Beczkowa miała OURy, Ludwicka same słupy. Około roku 2000 zrobili na niej oświetlenie od zera - SGS203 na nowiutkich ŻN, jeden za rogiem, w pustym miejscu w linii Niesulickiej ustawili. W 2005 roku jak były te wichury w Polsce, zwiało temu SGSowi górną pokrywę i... świecił tak, do góry, dopóki deszcz nie zaczął padać akurat którąś nocą. No i nastała ciemnica... po roku ktoś to zauważył dopiero - dali usodowionego OURa. I tak świecił z 3, 4 lata, aż... z powrotem stał się oprawą rtęciową i tak jest do dziś

. Tak więc Stolica to chyba jedno z nielicznych miast, gdzie zdarzają się jeszcze pojedyncze przypadki, wymian opraw sodowych (w razie uszkodzenia) na rtęciowe.
A co do dizajnu... mnie z kolei OURW zdają się być za mocno wypukłe, ale nie to żeby mi się nie podobały - proporcje mają idealne jak OUR, zwłaszcza te długie, starsze wersje. Dla mnie są po prostu egzotyczne - mało ich zawsze było. OURami 125 usłane były niemal wszystkie mniejsze ulice Stolicy, w tym mojej dzielnicy, na większych łyżki rządziły, a w kilku dzielnicach obszarami występowały trumny (Włochy, Ochota, Wawer, dalszy Gocławek - tu są do dziś). OURW praktycznie w Warszawie były oprawą kolejową, stąd zawsze nazywałem je "dworcówkami", bo przeważnie na peronach były. Dopiero z kilka lat temu odkryłem, że tworzyły sporą enklawę w dawnej dzielnicy Żoliborz (obecnie to Żoliborz i Bielany, dwie oddzielne jednostki adm.). Są do dziś np. na końcowym odcinku Gdańskiej, na Lektykarskiej, oraz na Kątowej. Przyznam, że jak pierwszy raz zobaczyłem "dworcówki" w ośw. ulicznym, i to mojego miasta, byłem zdziwiony

. Ale też i mile zaskoczony, że w tak eliganckich dzielnicach jest jeszcze rtęciowo
Ja jednak traktuję OURW jak egzotykę, i po prostu nie mam z nimi tylu wspomnień związanych, może to kwestia wspomnień właśnie. Ale też inna sprawa z OUR 125, oprócz wspomnień i miłych skojarzeń, że mam po prostu hopla na punkcie ich bryły, tak jak na punkcie łyżek NRDowskich
... oczywiście nasze łyżki też wielbię, zwłaszcza te grubasy pierścieniowe - ogółem wszystko co ma piękną, opływową formę, również trumny - też są smukłe, mimo kantów na przodzie. Natomiast porażką są dla mnie wszelkie trafiki i luny - luna ma nawet opływowy przód... i na tym koniec - nie ma żadnego przejścia w wysięgnik, wygląda jakby ptak siedział na końcu rury
