Humor

Dyskusja na tematy dowolne

Re: Humor

Postprzez Beton » 23 czerwca 2016, 23:55

jacekk napisał(a):
Beton napisał(a):Bez przesady, mój dziadek jeździł autem bez progów, mój ojciec jeździł, jeżdżę i ja :P. A najbezpieczniej to siedzieć w domu, bo jakiś terrorysta zawsze może nas zastrzelić.


Jak progi wylatają ;) to się wstawia nowe, a nie czeka na kostuchę za zakrętem. :oops: Mam czasem nieprzyjemność oglądać samochody które w całości utrzymuje tylko dach i wiązki przewodów, jako że miedź koroduje wolniej niż stal :P i nie szkoda mi tych ludzi w większości przypadków. Bardziej mnie martwi to że przez takie truchło moge ucierpieć ja czy ktoś z rodziny. Dziś kupić samochód w dobrym stanie to nie jest duzy wysiłek, ot brat kupił przedwczoraj audice A4 za bardzo przyzwoite pieniądze, z progami, z błyszczącymi przewodami hamulcowymi bez żadnej rdzy na podwoziu czy gdziekolwiek indziej i bez żadnych luzów w miejscach gdzie być ich nie powinno.


A jak nie chcę mieć audicy? Zbieram na blacharkę, ale większym problemem od uzbierania na tą wymianę progów (800zł) jest znalezienie blacharza, który mnie nie oszuka i nie pomaluje progów bez podkładu... Na razie wszyscy, z którymi miałem styczność mieli dewizę (klient musi wrócić, najwcześniej za 2 lata), i pracując z nimi musiałem oglądać, jak dziadkowi w golfie progi malują bez podkładu i bez oczyszczenia z rdzy, a na to baranek :(.
Avatar użytkownika
Beton
 
Posty: 2103
Zdjęcia: 0
Dołączył(a): 12 kwietnia 2008, 12:15
Lokalizacja: Katowice/Puławy

Re: Humor

Postprzez daylight » 24 czerwca 2016, 00:04

jacekk napisał(a):I była fantastyczna możliwość użycia klucza. W roku 2003 kolega za pomocą klucza od swojego poloneza otworzył 3 inne z 7 polonezów stojących na parkingu pod moją byłą szkołą. Nie znam innej marki z takimi możliwościami :lol:

Klasyczny numer w samochodach FSO/FSM. Po prostu należało przemyć wkładki w zamkach co jakiś czas. A jeśli nie - to prawda, wystarczyło cokolwiek włożyć i przekręcić. :P
daylight
 

Re: Humor

Postprzez jacekk » 24 czerwca 2016, 00:20

Beton napisał(a):ale większym problemem od uzbierania na tą wymianę progów (800zł) jest znalezienie blacharza, który mnie nie oszuka i nie pomaluje progów bez podkładu... Na razie wszyscy, z którymi miałem styczność mieli dewizę (klient musi wrócić, najwcześniej za 2 lata), i pracując z nimi musiałem oglądać, jak dziadkowi w golfie progi malują bez podkładu i bez oczyszczenia z rdzy, a na to baranek :(.



Dwie opcje. Albo znaleźć blisko, tak żeby miec wgląd w to co robi, albo fora.. Tam jeśli ktoś godny zaufania się nie znajdzie to przynajmniej podpowiedzą gdzie uderzyć z tym problemem. Opcja 3 to dac do wstawienia ale malować już samemu.
Nie lubię sody.
Avatar użytkownika
jacekk
 
Posty: 1343
Zdjęcia: 0
Dołączył(a): 19 czerwca 2014, 22:12
Lokalizacja: Lubelskie

Re: Humor

Postprzez KaszeL » 24 czerwca 2016, 13:16

Beton napisał(a):Może i jeżdżę trochę mniej wygodnie, ale nic nie zastąpi mi ryku fiatowskiego OHV na 4 tysiącach obrotów, szarpnięcia po depnięciu gazu do podłogi i wycia skrzyni. Nie wymieniłbym tego za żaden materac wodny na kołach 8-)


No słuchaj, co kto lubi - albo inaczej, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma ;) Lubisz swojego poldolota, spoko. Było mi jeździć różnymi egzemplarzami i jakoś żaden mi nie przypadł do gustu. Ryk fiatowskiego OHV... eh, no co mogę powiedzieć :) O gustach się nie dyskutuje - chyba tylko tyle. I jeszcze ten kopniak z 90KM ;) No, frajda pełną gębą.
Uwaga zły, zły admin. W razie problemów szukaj pomocy u dobrego -> neon44
Avatar użytkownika
KaszeL
Site Admin
 
Posty: 8705
Zdjęcia: 534
Dołączył(a): 3 czerwca 2007, 14:57
Lokalizacja: Poznań

Re: Humor

Postprzez Beton » 24 czerwca 2016, 17:00

KaszeL napisał(a):
Beton napisał(a):Może i jeżdżę trochę mniej wygodnie, ale nic nie zastąpi mi ryku fiatowskiego OHV na 4 tysiącach obrotów, szarpnięcia po depnięciu gazu do podłogi i wycia skrzyni. Nie wymieniłbym tego za żaden materac wodny na kołach 8-)


No słuchaj, co kto lubi - albo inaczej, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma ;) Lubisz swojego poldolota, spoko. Było mi jeździć różnymi egzemplarzami i jakoś żaden mi nie przypadł do gustu. Ryk fiatowskiego OHV... eh, no co mogę powiedzieć :) O gustach się nie dyskutuje - chyba tylko tyle. I jeszcze ten kopniak z 90KM ;) No, frajda pełną gębą.


To ja powiem tak samo, lubisz swojego amerykańca, OK. O gustach się nie dyskutuje, ja aut od Yankesów nie lubię i nigdy nie polubiłem - znacznie większą frajdę sprawiłaby mi jazda wartburgiem i jego pyrkot, niż jazda hamerykańskim wozem. Obawiam się, że jakbyś mnie wsadził do krążownika szos, byłbym nieszczęśliwy.

Nie "jak się nie ma co się lubi co się ma", bo zawsze chciałem jeździć 125p/polonezem, od podstawówki :P. Nie jeżdżę nim z biedy, jak myślisz, tylko lubię to auto i nie zamieniłbym go na krowę z USA. Mogłem tylko kupić egzemplarz w lepszym stanie, ale byłem w liceum i napaliłem się na ten samochód jak szczerbaty na suchary, więc...
Avatar użytkownika
Beton
 
Posty: 2103
Zdjęcia: 0
Dołączył(a): 12 kwietnia 2008, 12:15
Lokalizacja: Katowice/Puławy

Re: Humor

Postprzez toomm40 » 24 czerwca 2016, 18:58

Beton napisał(a): napaliłem się na ten samochód jak szczerbaty na suchary, więc...


...tylko sztucznej szczęki Ci zabrakło,żeby pogryźć ... :mrgreen:
TELAM - i wszystko jasne :D
Avatar użytkownika
toomm40
 
Posty: 5044
Zdjęcia: 0
Dołączył(a): 18 listopada 2011, 23:38
Lokalizacja: Poznań

Re: Humor

Postprzez KaszeL » 25 czerwca 2016, 00:23

Beton napisał(a):To ja powiem tak samo, lubisz swojego amerykańca, OK. O gustach się nie dyskutuje, ja aut od Yankesów nie lubię i nigdy nie polubiłem - znacznie większą frajdę sprawiłaby mi jazda wartburgiem i jego pyrkot, niż jazda hamerykańskim wozem. Obawiam się, że jakbyś mnie wsadził do krążownika szos, byłbym nieszczęśliwy.


Może po prostu jeszcze nie miałeś okazji przejechać się takim prawdziwym krążownikiem szos. Zostaw na razie aspekt ekonomi użytkowania czyli spalania. Fani amerykańców mają często naklejki f..k fuel economy. Nie bez przyczyny. Zerknij na sprawę obiektywnie. Czy w takim rozrachunku większa pojemność silnika przy mniejszej mocy nie będzie pozytywnie wpływać na jego trwałość? Będzie. U mnie buda ma nakulane 270000km i wszyscy którzy widzą ten samochód zachwycają się, jak równo taki silniczek potrafi chodzić. A tak na prawdę jeszcze nic przy nim nie było robione. Wg. instrukcji serwisowej, duży serwis przypada co 120000km. Wtedy wylatują świece, kable zapłonowe, oleje i filtry. Także w skrzyni biegów. Rozrząd jest na łańcuchu i jest przewidziany na życie silnika. Który poldolot osiągnął taki przelot bez choćby jednego szlifu silnika? Nie za dużo, rzekł bym że nieliczne bardzo zadbane egzemplarze. Natomiast wśród amerykańców to raczej norma niż wyjątek. Te 3.8l ma zaledwie 166KM. Za to moment prawie 350NM(!). W konsekwencji przy delikatnej jeździe skrzynia biegów zmienia przełożenia przy maks 1800rpm. Abstrahując już od wygody jazdy prawdziwym starym hydrokinetycznym atutomatem. Da się u Ciebie sprawnie jeździć do 2k rpm? Pewnie się da, ale to jest dziadowanie nie jazda. Ta konkretna skrzynia ma tylko 4 biegi. Ale przełożenia tak dobrane, że na 4-ce przy 120km/h mam ledwie 1900rpm. To z kolei oznacza ciszę w kabinie. Ile rpm jest u Ciebie na ostatnim biegu przy 120km/h? Trochę więcej niż 1900 nie? U mnie jak jedziesz delikatnie, to nie słychać silnika. Wystarczy muskać pedał gazu, a dość sensownie się przemieszczasz. Za to jak zechcesz przycisnąć to miedzy 3000 a 5500 rpm odzywa się prawdziwy potwór. Swoją drogą dziś miałem okazję za nim jechać i to co słychać z rury wydechowej to istna poezja. Już samo odpalanie jest spektakularne ;) Sam napisałeś, że lubisz pocisnąć poldolota, ale pierwotną przyczyną był niestety brak mocy a nie genialne odgłosy z komory silnia. Te samochody od 3000rpm zaczynają normalnie jechać. Zastosowane materiały wykończeniowe: skóra, drewno, grube blachy powodują że amerykańce są po prostu ciężkie. A to z kolei przy stosunkowo dużym rozstawie osi (u ciebie ledwie 2,5m u mnie ponad 3m) powoduje, że całość bardzo bezwładnie wybiera nierówności na drodze. Efektem ostatecznym jest po prostu wyjątkowy komfort jazdy. Porównaj to do tego co masz u siebie. Na prawdę jest tak dobrze? No nie jest, jeździłem poldolotem i wiem jak się zachowuje. I teraz znowu pytanie, czy stosowanie takich szlachetnych materiałów wykończeniowych to dobre rozwiązanie? Moim zdaniem dobre. Po pierwsze są dość trwałe. Skóra na fotelach nie wygląda już jak nowa, ale nadal wygląda bardzo dobrze. Po drugie dzięki swojej dużej masie świetnie wygłuszają wnętrze, co znowu podnosi komfort podróżowania. Oczywiście jest też wada. Te samochody zwykle nie są tanie. Mam oryginalną fakturę zakupu tego samochodu, za bagatelka $78000 z 1998r. Uwzględniając inflację, czyli dzisiejszą wartość dolara w przeliczeniu to ponad $116000(!) dzisiejszych dolarów. Z VATą to ponad pół miliona złotych(!) Mała fortuna. ale dzięki temu dostajesz na prawdę dopracowany samochód. Jakość wykonania poldolota wszyscy znamy. Często wyjeżdżając z fabryki miał już niedoróbki. Przy czym za każdym razem trzeba zrobić porównanie rocznikowe. My mieliśmy fiata 125p czy poloneza. Oni mieli wtedy dodage challengera czy forda mustanga z 8l silnikami. Słabo wypada to porównanie. Piszesz, że u amerykanów dawno skończyła się era takich krążowników. Nie zgadzam się. Zobacz na dzisiejszą wersję Dodage Challenger SRT hellcat. Jedyne 707KM. Co produkowane w europie (wyłączając supersamochody) dysponuje taką mocą? Szczególnie za taką cenę? Od $60k przy minimalnej płacy na poziomie $2k/msc Warto czasami zerknąć z innej perspektywy na dany temat. Nie koniecznie przez pryzmat trupa kolegi ;) Czasami warto poświęcić spalanie dla wszystkiego innego :)
Uwaga zły, zły admin. W razie problemów szukaj pomocy u dobrego -> neon44
Avatar użytkownika
KaszeL
Site Admin
 
Posty: 8705
Zdjęcia: 534
Dołączył(a): 3 czerwca 2007, 14:57
Lokalizacja: Poznań

Re: Humor

Postprzez Beton » 25 czerwca 2016, 12:25

KaszeL napisał(a):Może po prostu jeszcze nie miałeś okazji przejechać się takim prawdziwym krążownikiem szos. Zostaw na razie aspekt ekonomi użytkowania czyli spalania. Fani amerykańców mają często naklejki f..k fuel economy. Nie bez przyczyny. Zerknij na sprawę obiektywnie.


Nie da się nie patrzyć na kwestie spalania. To auto pali dużo i taki jest jego bardzo poważny minus, i nie da się tego pominąć w dyskusji ani obejść. Po prostu żre paliwo jak opętany, i obiektywnie taki samochód by częściej stał w miejscu u mnie, niż jeździł. 50zł za przejechanie 300 km a 100zł to różnica. Jasne, nie robi to żadnej różnicy - w końcu obaj jesteśmy prezesami banków i takie rachunki wsadzamy do zakładki "drobne, nic nie znaczące wydatki" :P. Miałem okazję się przejechać prawdziwym krążownikiem. Owszem, jest fajnie, ale to tak, jak przepłynięcie się czyimś jachtem. Fajne na 3-4 miesiące, ale kto to utrzyma przez resztę roku? Kupię tego challengera, postawię przed domem, i co? Ozdoba parkingu?

Czy w takim rozrachunku większa pojemność silnika przy mniejszej mocy nie będzie pozytywnie wpływać na jego trwałość? Będzie. U mnie buda ma nakulane 270000km i wszyscy którzy widzą ten samochód zachwycają się, jak równo taki silniczek potrafi chodzić. A tak na prawdę jeszcze nic przy nim nie było robione. Wg. instrukcji serwisowej, duży serwis przypada co 120000km. Wtedy wylatują świece, kable zapłonowe, oleje i filtry. Także w skrzyni biegów. Rozrząd jest na łańcuchu i jest przewidziany na życie silnika. Który poldolot osiągnął taki przelot bez choćby jednego szlifu silnika? Nie za dużo, rzekł bym że nieliczne bardzo zadbane egzemplarze.


To fakt, że większa pojemność przy mniejszej mocy wpływa na jego trwałość, niezaprzeczalnie, i to jest fajne w amerykanach. Szczerze, wątpię, że na jednym oleju jeździsz 120000, a jeżeli tak, to ten olej pewnie przypomina przepracowany smar... i tak bym wymieniał olej częściej, przecież nawet jak auto stoi w miejscu olej z czasem traci swoje właściwości. A co, jak łańcuch jednak będzie do wymiany?

Chyba mylisz poloneza z wartburgiem. 120000 do remontu robili ludzie, którzy nie dbali o samochód. Ja miałem wymienioną uszczelkę pod głowicą po 160 lub 170 tysiącach przez głupotę kolegi, który przegrzał ten silnik tak, że wybił płyn chłodniczy, skończyła się skala na wskaźniku i uszczelka zaczęła puszczać olej. Nie klękła - zaczęła puszczać olej, zapewne głowica się zdeformowała. Jeździłem tak jeszcze ponad rok z tą uszczelką, po czym ją wymieniłem, bo mnie denerwowało ciągłe dolewanie oleju. Przy okazji wymieniłem uszczelniacze, efekt? Auto nie pali oleju, ma moc, panewek nie słychać i kula dalej, ciekaw jestem, jaki przebieg zrobię. Te silniki do remontu najczęściej robiły tak ponad 200 tysięcy z opowieści ludzi, którzy o nie dbali, t.j wymieniali oleje i płyny na czas. Większość osób, które twierdziły, że to kiepskie silniki, po dopytywaniu mówiło, że są beznadziejne, ale np. nigdy nie wymienili płynu chłodniczego. Lub jeździli na wodzie. Po co? To tylko polonez, wszystko wytrzyma. A później UPG, albo żre olej jak opętany. Olej w moście? To tam jest olej?

Natomiast wśród amerykańców to raczej norma niż wyjątek. Te 3.8l ma zaledwie 166KM. Za to moment prawie 350NM(!). W konsekwencji przy delikatnej jeździe skrzynia biegów zmienia przełożenia przy maks 1800rpm. Abstrahując już od wygody jazdy prawdziwym starym hydrokinetycznym atutomatem.


Ojjj, to w takim razie dyskwalifikacja u mnie. Tylko manual, nie lubię automatów, po prostu. Zerowa frajda według mnie, dziwne brzmienie. Automaty są fajne w autobusach. Jeździłem autem kolegi z automatem (nissan primera 2.0) i wynudziłem się za wszystkie czasy. Może na starość się u mnie odezwie potrzeba posiadania automatu...

Da się u Ciebie sprawnie jeździć do 2k rpm? Pewnie się da, ale to jest dziadowanie nie jazda. Ta konkretna skrzynia ma tylko 4 biegi. Ale przełożenia tak dobrane, że na 4-ce przy 120km/h mam ledwie 1900rpm. To z kolei oznacza ciszę w kabinie. Ile rpm jest u Ciebie na ostatnim biegu przy 120km/h?


Przy 120km/h mam jakieś 3,7 tysiąca obrotów. Ale ja to akurat lubię ;). Jest szybko, ma być głośno, i słychać wtedy tłumik, więc to moja ulubiona prędkość podróżna, oczywiście po godzinie, dwóch mi się nudzi. Zresztą, gdzie w naszym kraju jeździć 120 na godzinę... na tych 30-kilometrowych odcinkach dróg ekspresowych? Moja trasa to najczęściej 80 na godzinę i przebudowa drogi, przebudowa drogi, przebudowa drogi, TIR przede mną, dziadek w matizie jadący 50 na godzinę i podwójna ciągła przez parę kilometrów. Tego się nie da uniknąć np. na trasie Puławy - Katowice. Podobnie jak na innych trasach do miejsc, w które jeżdżę, często wybieram sobie wypad na jakieś odludzia, próżno tam szukać dróg szybkiego ruchu. Żeby pominąć problem dużego natężenia ruchu, jeśli trasa jest oblegana często jeżdżę w nocy - wtedy sobie pyrkam 80 na godzinę i nie więcej, z oczywistego względu. Uprzedzając pytanie nie przez światła, mam 4x halogen H4 osram night breaker + halogeny, jak załączę "elektrownię" to w oświetlenie drogi idzie ponad 300W, i to jest dobrze wykorzystane 300W przez zelmotowskie, okrągłe reflektory. Jakie Ty masz oświetlenie drogi?

Sam napisałeś, że lubisz pocisnąć poldolota, ale pierwotną przyczyną był niestety brak mocy a nie genialne odgłosy z komory silnia. Te samochody od 3000rpm zaczynają normalnie jechać.


To, że zaczynają normalnie od 3 tysięcy jechać, mi nie przeszkadza, pisałem kilka razy, że to lubię. Nie, to nie brak mocy, bo często na pół gazu zostawiam ludzi pod światłami, i niestety ja najczęściej muszę wyprzedzać, bo eko-drajving już zbiera swoje żniwo i ludzie zaczynają jeździć jak staruszkowie, co mnie niesamowicie irytuje. Czasem lubię zerwać przyczepność i usłyszeć, jak się włącza drugi przelot w gaźniku. Brak mocy był owszem, na starym, zużytym silniku 1500, zdziadziałym 10-letnim parowniku, rozregulowanym zapłonie, ale 1600 i zadbany osprzęt inaczej się zachowuje. Nie jest to ferrari, ale na brak dynamiki nie narzekam.

Zastosowane materiały wykończeniowe: skóra, drewno, grube blachy powodują że amerykańce są po prostu ciężkie. A to z kolei przy stosunkowo dużym rozstawie osi (u ciebie ledwie 2,5m u mnie ponad 3m) powoduje, że całość bardzo bezwładnie wybiera nierówności na drodze. Efektem ostatecznym jest po prostu wyjątkowy komfort jazdy.


Nie jechałem, nie wypowiem się. Nie ma gigantycznych przechyłów na zakrętach? Oni strasznie lubili robić drogowe materace wodne, ale może w Twoim aucie już to inaczej wygląda, jest w końcu nowsze.

Porównaj to do tego co masz u siebie. Na prawdę jest tak dobrze? No nie jest, jeździłem poldolotem i wiem jak się zachowuje. I teraz znowu pytanie, czy stosowanie takich szlachetnych materiałów wykończeniowych to dobre rozwiązanie? Moim zdaniem dobre. Po pierwsze są dość trwałe. Skóra na fotelach nie wygląda już jak nowa, ale nadal wygląda bardzo dobrze.


Owszem, te materiały są drogie i kosztowne, ale zawsze mi to zalatywało kiczem. Wsiadając do buicka regala kolegi czułem się, jakbym wsiadał do pałacu na kołach. Brakowało jeszcze kryształowego żyrandola na środku, ale zabawne złote napisy na desce rozdzielczej były.
On dał za swoje auto + kupił drugie na "zapas" za 9000zł, ja swojego poldka kupiłem w tym samym czasie za 850zł. Zależy, co kto lubi. Ja tego od dziecka nie lubiłem przesadnego przepychu i ostentacji.

Buick wraz z drugim na części w tej chwili wrasta z rozmaitymi usterkami (m.in. zepsutym automatem) przed domem kolegi, kolega bezskutecznie szuka kupca na te dwa auta, mój poldek dalej jeździ ;).

Niestety caro to już inna epoka - epoka kiczu i lat 90, no i niestety wyjątkowo mało trwałej tapicerki. Polonez w wersji "borewicz" jest wykończony elegancko, ale materiały nie są drogie: skaj i welur + plastiki. Były całkiem trwałe i estetyczne dla oka, przy okazji nie trzeba było zabić żadnego zwierzęcia, żeby zrobić z niego fotele ;)

Te samochody zwykle nie są tanie. Mam oryginalną fakturę zakupu tego samochodu, za bagatelka $78000 z 1998r. Uwzględniając inflację, czyli dzisiejszą wartość dolara w przeliczeniu to ponad $116000(!) dzisiejszych dolarów. Z VATą to ponad pół miliona złotych(!) Mała fortuna. ale dzięki temu dostajesz na prawdę dopracowany samochód.


No tak - wystarczy być prezesem banku. Mając setki tysięcy czy miliony złotych, wydając sporo pieniędzy dostajesz dopracowane mieszkanie, dopracowane auto, dopracowany samolot etc etc... Wystarczy tylko mieć kupę kasy. Łatwizna.

Jakość wykonania poldolota wszyscy znamy. Często wyjeżdżając z fabryki miał już niedoróbki. Przy czym za każdym razem trzeba zrobić porównanie rocznikowe. My mieliśmy fiata 125p czy poloneza. Oni mieli wtedy dodage challengera czy forda mustanga z 8l silnikami. Słabo wypada to porównanie. Piszesz, że u amerykanów dawno skończyła się era takich krążowników. Nie zgadzam się. Zobacz na dzisiejszą wersję Dodage Challenger SRT hellcat. Jedyne 707KM. Co produkowane w europie (wyłączając supersamochody) dysponuje taką mocą? Szczególnie za taką cenę? Od $60k przy minimalnej płacy na poziomie $2k/msc Warto czasami zerknąć z innej perspektywy na dany temat. Nie koniecznie przez pryzmat trupa kolegi ;) Czasami warto poświęcić spalanie dla wszystkiego innego :)[/quote]

Cena nowego poloneza caro plus ze wspomaganiem na fakturze z 1999 roku: 20 tysięcy złotych. Co my porównujemy? Jakbyś FSO zasugerował, że polonez może kosztować pół miliona, to zaręczam, że byłby doskonałym supersamochodem. Wracając do spalania: warto, ale nie wszyscy zarabiają tak dobrze jak Ty i nie każdy sobie może pozwolić na takie wywalanie pieniędzy. Zobacz, sam musiałeś założyć LPG, żeby móc nim jeździć, bo podejrzewam, że na benzynie już i Ty byś dostał po kieszeni... Nie jesteśmy ameryką, nie napadamy na inne państwa, nie mamy bardzo taniej ropy, dlatego auto spalające ponad 20 litrów benzyny i 2 tysiące dolarów płacy minimalnej to u nas kuriozum.

Tak wracając do tematu, proponuję obejrzeć najnowszy program satyryczny telewizji polskiej. Polecam!

http://warszawa.tvp.pl/25841085/19062016
Avatar użytkownika
Beton
 
Posty: 2103
Zdjęcia: 0
Dołączył(a): 12 kwietnia 2008, 12:15
Lokalizacja: Katowice/Puławy

Re: Humor

Postprzez Whites86 » 25 czerwca 2016, 20:14

jak już jesteśmy przy temacie motoryzacji w watku do tego nie przeznaczonym to zamieszczam filmik jak mocno działa moja klima w samochodzie puszczona na szybe przy 31 stopniowym upale :mrgreen:

I spojrzał Pan na to wszystko i poszedł w.... gdzieś tam
Avatar użytkownika
Whites86
 
Posty: 19221
Zdjęcia: 5404
Dołączył(a): 12 marca 2008, 23:18

Re: Humor

Postprzez KaszeL » 25 czerwca 2016, 23:06

Beton napisał(a):Nie da się nie patrzyć na kwestie spalania. To auto pali dużo i taki jest jego bardzo poważny minus, i nie da się tego pominąć w dyskusji ani obejść. Po prostu żre paliwo jak opętany, i obiektywnie taki samochód by częściej stał w miejscu u mnie, niż jeździł. 50zł za przejechanie 300 km a 100zł to różnica. Jasne, nie robi to żadnej różnicy - w końcu obaj jesteśmy prezesami banków i takie rachunki wsadzamy do zakładki "drobne, nic nie znaczące wydatki" :P. Miałem okazję się przejechać prawdziwym krążownikiem. Owszem, jest fajnie, ale to tak, jak przepłynięcie się czyimś jachtem. Fajne na 3-4 miesiące, ale kto to utrzyma przez resztę roku? Kupię tego challengera, postawię przed domem, i co? Ozdoba parkingu?


Przesadzasz. 22l gazu to dziś ledwie 35zł. Tyle płaci właściciel przeciętnego benzynowca albo diesla za przejechanie setki w mieście. Pamiętaj, że nie wszyscy jeżdżą na LPG. Jak by liczyć przebiegi czysto trasowe to mamy jakieś 22zł/100km. Gdzie tutaj wychodzi 100zł/100km? Na prawdę trzeba być prezesem banku żeby kogoś było stać na taki wydatki? IMO w tym aspekcie użytkowanie tego samochodu wychodzi podobnie jak nowoczesnego diesla czy benzyny. Oczywiście jak ktoś jeździ dużo, to szuka oszczędności - ale nie wszyscy chcą oszczędzać kosztem wygody. Ja np. nie chcę, bo mam wygodną dupę. Proste ;) Tak swoją drogą, to powiedz mi kolego ile jeździsz rocznie, że sprawa spalania samochodu jest aż tak ważna? Albo inaczej, jak nie wiesz ile przejeżdżasz rocznie, to chociaż powiedz ile średnio miesięcznie wydajesz na paliwo.

Beton napisał(a):To fakt, że większa pojemność przy mniejszej mocy wpływa na jego trwałość, niezaprzeczalnie, i to jest fajne w amerykanach. Szczerze, wątpię, że na jednym oleju jeździsz 120000, a jeżeli tak, to ten olej pewnie przypomina przepracowany smar... i tak bym wymieniał olej częściej, przecież nawet jak auto stoi w miejscu olej z czasem traci swoje właściwości. A co, jak łańcuch jednak będzie do wymiany?


No i masz rację, akurat olej to się w amerykańcach wymienia bardzo często. W moim przypadku co 6000km dla takiego sposobu użytkowania samochodu. Co ciekawe serwisówka mówi, ze filtr można zmieniać co 2 wymianę. Taka wymiana przypada mi średnio co pół roku. Do tego dochodzi olej w skrzyni co 18000km wraz z jego filtrem. Jak się łańcuch zużyje, co podobno następuje w okolicy pół miliona kilometrów, to zestaw do jego wymiany kosztuje w aso jakieś $120. IMO tragedii nie ma. Ile kosztują Twoje rozrządy na 500k? :> Dolicz wymianę silnika jeśli trzeba, żeby dojechał do tych 500k.

Beton napisał(a):Chyba mylisz poloneza z wartburgiem. 120000 do remontu robili ludzie, którzy nie dbali o samochód. Ja miałem wymienioną uszczelkę pod głowicą po 160 lub 170 tysiącach przez głupotę kolegi, który przegrzał ten silnik tak, że wybił płyn chłodniczy, skończyła się skala na wskaźniku i uszczelka zaczęła puszczać olej. (...) Te silniki do remontu najczęściej robiły tak ponad 200 tysięcy z opowieści ludzi, którzy o nie dbali, t.j wymieniali oleje i płyny na czas.


Tia, zawsze są jakieś wymówki. Dlaczego się przegrzał? Z powodu innej awarii. A jak by tym samochodem jechała akurat kobieta, która by nie miała pojęcia o kulturze technicznej to też byś mówił, że to tylko wina użytkownika? Otóż nie. Raczej wina słabości konstrukcji. Amerykanie mają w tym temacie ciekawe podejście. Oni wiedzą głównie to gdzie i jakie paliwo nalać. Reszta ich nie interesuje. Samochodem zajmują się stacje serwisowe a między interwałami serwisowymi nie ma prawa się nic dziać. Jak się dzieje, to znaczy że samochód jest awaryjny i należy się go pozbyć na rzecz takiego który takich jaj nie robi ;) Złe podejście? Oczywiście zawsze możesz sobie tłumaczyć, że zaglądając tu czy tam od czasu do czasu można utrzymać auto w dobrej kondycji. Tylko kto ma na to czas? Być może hobbystycznie tak. Ja mam kilka samochodów i nie wyobrażam sobie takiej zabawy z każdym. To są moje narzędzia do pracy, a nie hobby. Hobbystycznie to mam jedno i wymieniłem już prawie wszystko co się da na nowe dla jaj, bo to taka zabawka dla mnie. Co miesiąc sobie usprawniam jakiś system. W tym miesiącu np. cały nowy zawias poszedł. Amory, sprężyny i wszystko to co z nimi związanie i się zużywa. W przyszłym miesiącu pewnie będzie nowy fabryczny wydech, bo ten co jest chyba nieco popierduje. Miesiąc wcześniej były kompletne hamulce: tarcze, klocki, przewody elastyczne i sztywne. Części to tego samochodu są tanie jak barszcz. Tylko to jest akurat zupełnie inna bajka.

Beton napisał(a):Ojjj, to w takim razie dyskwalifikacja u mnie. Tylko manual, nie lubię automatów, po prostu. Zerowa frajda według mnie.


Tak, to są typowe argumenty ludzi, którzy nigdy w życiu dłużej nie jeździły automatem. Często pojawia się też (błędne) stwierdzenie że nie ma kontroli nad samochodem - a jak już nie wiadomo co powiedzieć, to pada tekst że automat to jest dla bab :) Frajda to jest w kabriolecie w słoneczne lato w weekend. W mieście w korkach manual to katorga. Ale nie martw się, mnie takie teksty nie ruszają. Kiedyś mówiłem podobnie, to czasu aż zacząłem jeździć automatem. Teraz nigdy w życiu nie wybrał bym świadomie samochodu z ręczną skrzynią. Niezależnie od tego jak bardzo wydaje Ci się, że masz opanowaną zmianę biegów - automat robi to po prostu lepiej i szybciej.

Beton napisał(a):Przy 120km/h mam jakieś 3,7 tysiąca obrotów. Ale ja to akurat lubię ;). Jest szybko, ma być głośno, i słychać wtedy tłumik, więc to moja ulubiona prędkość podróżna, oczywiście po godzinie, dwóch mi się nudzi. Zresztą, gdzie w naszym kraju jeździć 120 na godzinę... na tych 30-kilometrowych odcinkach dróg ekspresowych?


Co takiego dokładnie lubisz? Ból głowy po 3 godzinnej jeździe autostradą? Ja prawdę mówiąc wole podczas długiej jazdy rozkoszować się muzyką z perfekcyjnego zestawu audio. Przy 120km/h to w nowym samochodzie jest cisza, a nie rycie silnika. Chociaż nie - już przecież padł argument że się nie da bo nie ma gdzie. Da się kolego, nie tylko u nas w kraju. Spróbuj czasem zerknąć na świat z nieco innej perspektywy niż Twoja. Dla mnie szybko to jest 200+, ale to męczy z innego powodu. Pojeździsz trochę to zrozumiesz. 120km/h to nie jest szybko, to jest zawalidroga na autostradzie który często wyjeżdża Ci przed maskę bo na prawym ma zestaw tirów do minięcia.

Beton napisał(a):Moja trasa to najczęściej 80 na godzinę i przebudowa drogi, przebudowa drogi, przebudowa drogi, TIR przede mną, dziadek w matizie jadący 50 na godzinę i podwójna ciągła przez parę kilometrów. Tego się nie da uniknąć (...) Jakie Ty masz oświetlenie drogi?


Do tego przydaje się zapas mocy, którego nie masz. Jak odłogiem leży 100-150KM, to manewry wyprzedzania robisz zdecydowanie szybciej i bezpieczniej. Zaczynasz wyprzedzać tirolota z prędkością 80km/h a jak kończysz to na blacie jest 120+. Do tego nie potrzeba kilometra na rozpęd. Wciskasz i jedziesz, ale to się da zrozumieć dopiero wtedy jak się czymś takim pojeździ dłużej. Jeśli chodzi o światła, to akurat w tym konkretnym samochodzie są do dupy. Zwykłe H4 więc świecą równie słabo jak inne reflektory na takich żarówkach. Niemniej na trasy w nocy to mam akurat pod ręką coś, co ma fabryczne xenony afl i różnica jest po prostu dramatyczna.

Beton napisał(a):To, że zaczynają normalnie od 3 tysięcy jechać, mi nie przeszkadza, pisałem kilka razy, że to lubię. Nie, to nie brak mocy (...) Brak mocy był owszem, na starym, zużytym silniku 1500, zdziadziałym 10-letnim parowniku, rozregulowanym zapłonie, ale 1600 i zadbany osprzęt inaczej się zachowuje. Nie jest to ferrari, ale na brak dynamiki nie narzekam.


No wybacz, ale 86KM przy 6k rpm to jest właśnie brak mocy. Przy tych Twoich 3k masz ledwie 60. Poniżej 2k 30KM. Dlatego nie da się tak jechać. No co to ma być za jada? Jeździłeś kiedyś za kierownicą samochodem, który miał chociaż te >100KM/1T masy?

Beton napisał(a):Owszem, te materiały są drogie i kosztowne, ale zawsze mi to zalatywało kiczem. Wsiadając do buicka regala kolegi czułem się, jakbym wsiadał do pałacu na kołach. Brakowało jeszcze kryształowego żyrandola na środku (...)


Są gusta i guściki nie będę się wypowiadał, ja też takiego stylu nie lubię ale u mnie nie ma czegoś takiego. Jest styl i elegancja. Zobacz sobie jak wyglądały w środku starcze muscle cary, były wręcz ascetyczne w środku.

Beton napisał(a):Cena nowego poloneza caro plus ze wspomaganiem na fakturze z 1999 roku: 20 tysięcy złotych. Co my porównujemy? Jakbyś FSO zasugerował, że polonez może kosztować pół miliona, to zaręczam, że byłby doskonałym supersamochodem.


Nigdy by nie był. W naszym kraju nie było technologii do tego, aby powstawały lepsze samochody - ale to temat na zupełnie inną dyskusję. Cenę zakupu tamtego samochodu podałem tylko i wyłącznie dlatego, żebyś zrozumiał, że obiektywnie ciężko jest zrobić porównanie między nimi dwoma - po prostu nie ma konkurencji. Ja swojego kupiłem za znacznie mniej niż Twój kolega dał za swojego Buicka. No to faktycznie zaszalałem ;)

Beton napisał(a):Wracając do spalania: warto, ale nie wszyscy zarabiają tak dobrze jak Ty i nie każdy sobie może pozwolić na takie wywalanie pieniędzy. Zobacz, sam musiałeś założyć LPG, żeby móc nim jeździć, bo podejrzewam, że na benzynie już i Ty byś dostał po kieszeni... Nie jesteśmy ameryką, nie napadamy na inne państwa, nie mamy bardzo taniej ropy, dlatego auto spalające ponad 20 litrów benzyny i 2 tysiące dolarów płacy minimalnej to u nas kuriozum.


Nie musiałem, bo kupiłem już zagazowanego. A nawet gdybym musiał, to pewnie wkalkulował bym to w koszty i tyle. Swoją drogą, założenie instalacji gazowej w tym samochodzie kosztowało tyle co 6 Twoich polonezów - mam fakturę, a instalacja do niedawna była jeszcze na gwarancji. Nie wiem jak Ty, ale ja aspiruję nieco wyżej niż 2500 zł/msc na rękę. Może czas się obudzić i poszukać lepszej pracy niż oszczędności tam gdzie są one nie na miejscu? Zapewniam Cię, że płacenie 35zł za przejechanie 100km w mieście to nie jest wyrzucanie pieniędzy w błoto i nie potrzeba do tego być prezesem banku. Tak robi każdy przeciętny kierowca samochodu.
Uwaga zły, zły admin. W razie problemów szukaj pomocy u dobrego -> neon44
Avatar użytkownika
KaszeL
Site Admin
 
Posty: 8705
Zdjęcia: 534
Dołączył(a): 3 czerwca 2007, 14:57
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Off-Topic

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość