U mnie to było tak,że:
Po 1 primo: przed domem miałem OURW-2250, która oświetlała mój pokój tak,że nie trzeba było w nocy światła świecić żeby gdzieś pójść i się nie zabić. Później była przeprowadzka,jednak często przebywałem na "starym" miejscu. Na święta bożego narodzenia w 2004 roku dostałem bardzo miły prezent od urzędu miasta. OURW-2250, która była rodzynkiem na osiedlu została wraz z wszystkimi innymi klasykami zmieniona na malagi. Od tej pory osiedle, które było rtęciowym rajem(do roku 2004 80%opraw było rtęciowych) stało się miejscem jak wszystkie inne - oświetlone WSTRENTNYM ŻÓŁTYM ŚWIATŁEM, którego od małego nie lubiłem.
Po 2 primo:Z okna na piętrze widać też było 2 oprawy ORZ-7-1. Jedna z nich przez jakiś czas nie świeciła. Gdy jak wróciłem z przedszkola dziadek powiedział "Bartosz, dzisiej żarówke wymienili na zakręcie" to mimo tego że był piątek nie oglądałem swej ulubionej dobranocki(Smerfy kiedyś leciały co piątek

)ale z niecierpliwością czekałem aż "lampa" zaświeci. No i zaświeciła, a potem ciągnąłem dziadka na spacerek pod tą latarnię aby zobaczyć jak pod nią widno teraz
Po 3 primo:Intrygował mnie pewien ciąg opraw widoczny z okna mojego pokoju, na który mówiłem "fajne lampy". Kiedyś, gdy pomagałem przy zbiorze buraków miałem okazję przyjrzeć się im z bliższej odległości.
Po 4 primo: Dziadek kiedyś dostał od ZE za browara 2 oprawy: ORZ-7-1 i OURP-250-1.
Po 5 primo: Od września jestem uczniem technikum elektrycznego(znana szkoła w centrum Katowic). Po technikum studia zaoczne inżynierskie + robota w ZE(vattenfall poszukiwał w tym roku konserwatorów oświetlenia w moim technikum,mam nadzieję,że za 4 lata będzie podobnie

.